AED w kościele?

AED w kościele?

Jeśli zdarza Wam się chodzić do kościoła, z pewnością nie raz mieliście okazję widzieć omdlenia i zasłabnięcia osób starszych, a nawet dzieci, ale czy był tam defibrylator? AED na dworcach, stacjach metra, w centrach handlowych, czy w dużych przedsiębiorstwach to już standard. Standardem również jest automatyczny defibrylator zewnętrzny w kościołach, lecz obecnie niestety jedynie w USA. W Polsce AED w kościołach to jeszcze rzadkość. Coraz częściej jednak świadomi proboszczowie, chcąc zadbać o bezpieczeństwo swoich parafian, decydują się na zamontowanie defibrylatora w kościele, dostępnego dla całej parafii.

Po co AED w kościele?

Jeśli ktokolwiek ma wątpliwości co do zasadności zamontowania defibrylatora w kościele, za chwilę postaramy się je rozwiać. 

Poniżej przedstawiamy trzy najważniejsze argumenty za umieszczeniem AED w kościele:

Po pierwsze, AED przyczynia się do poprawy bezpieczeństwa wszystkich parafian.

Kościół, podobnie jak np. Szkoła czy OSP, znajduje się najczęściej w centralnym punkcie miejscowości. To doskonała lokalizacja na umieszczenie automatycznego defibrylatora zewnętrznego, gdyż wszyscy będą wiedzieć, gdzie go znaleźć. No bo któż nie wie, zwłaszcza w małych miejscowościach, gdzie jest kościół? Nawet osoby niewierzące z pewnością zauważą najwyższy budynek w okolicy i w razie konieczności będą wiedziały, gdzie się udać po sprzęt ratujący życie. Powszechny dostęp do zamontowanego w kościele AED umożliwi korzystanie z niego nie tylko podczas mszy świętych. Profesjonalny sprzęt będzie dostępny 24 godziny na dobę i każda osoba, nawet bez przeszkolenia, będzie mogła z niego skorzystać. Defibrylator wydaje proste komendy głosowe, dzięki czemu można bez problemu udzielić skutecznej pomocy osobie poszkodowanej. 

Montując defibrylator do powszechnego użytku, przyczyniacie się do poszerzania zakresu mapy najbliżej zlokalizowanych automatycznych defibrylatorów zewnętrznych w Polsce!

Po drugie, kościół jest miejscem, gdzie ludzie częściej są narażeni na omdlenia oraz wystąpienie NZK, czyli nagłego zatrzymania krążenia. 

W kościele podczas mszy świętej zbiera się duża grupa osób na stosunkowo niedużej przestrzeni. Taka sytuacja powoduje, że zaczyna brakować powietrza i robi się duszno. Chrześcijańskie msze mają to do siebie, że ludzie przez godzinę, a czasem nawet i dłużej, muszą stać w skupieniu, w jednym miejscu. Jest to bardzo niezdrowe dla krążenia i może doprowadzić do omdleń i zasłabnięć. W większości przypadków takie sytuacje nie zagrażają życiu. Część zasłabnięć może wynikać np. z braku śniadania przed poranną mszą. Może się jednak zdarzyć tak, że zasłabnięcie będzie związane z nagłym zatrzymaniem krążenia. Zastosowanie AED w takiej sytuacji jest jedyną szansą na przeżycie dla osoby poszkodowanej, zwłaszcza w małej miejscowości, gdzie przyjazd Państwowego Ratownictwa Medycznego zajmuje nawet ponad pół godziny.

Po trzecie, zdecydowanie najliczniejszą grupę wiernych stanowią osoby starsze, które są znacznie bardziej narażone na NZK. 

Ludzie starsi niewątpliwie stanowią najliczniejszą grupę praktykujących wiernych. Niestety to właśnie oni często są obciążeni wieloma chorobami, w tym również kardiologicznymi. Wielu staruszków ma za sobą przynajmniej jeden zawał. To wszystko sprawia, że stanowią oni grupę ryzyka, u której zastosowanie AED może okazać się jedyną skuteczną pomocą.

 

Wspólne dobro — wspólny zakup AED do kościoła

Jeśli macie już świadomość tego, jak dużo dobrego może przynieść obecność AED w kościele, zapoznajcie się teraz ze sposobami na sfinansowanie takiego zakupu dla parafii.

Księża wraz z parafianami często podejmują wiele działań mających na celu wspólne dobro. Akcje charytatywne, licytacje, czy zbiórki odzieży, to tylko kilka ze stosowanych form działania. Z tego rodzaju aktywności parafia jest w stanie pozyskać fundusze na większy, szczytny cel. Popieraną przez nas inicjatywą takich społeczności jest zakup Automatycznego Defibrylatora Zewnętrznego AED do powszechnego użytku dla wszystkich mieszkańców. Nie zawsze jednak parafia ma na takie inwestycje pieniądze. 

Jednym ze sposobów na uzyskanie funduszy może być przeznaczenie dochodu zebranego podczas niedzielnych mszy świętych. Innym rozwiązaniem może być zorganizowanie zrzutki internetowej, np. na portalu wspieram.to lub zrzutka.pl przez księdza, wiernych, kółko różańcowe lub koło sympatyków parafii. AED może być również formą pięknego prezentu od księży dla parafian!

W artykule 5 sposobów na sfinansowanie zakupu AED podajemy konkretne sposoby działania. Zajrzyjcie tam i zapoznajcie się z nimi, jeśli chcecie uzyskać więcej informacji na ten temat.

 

Podsumowując

Pamiętajcie! Im bliżej Was będzie sprzęt ratujący życie, tym szybciej zostanie Wam lub Waszym bliskim udzielona pomoc i tym większa szansa na przeżycie! Dbajcie o swoje wspólnoty, dbajcie o swoje bezpieczeństwo!

Więcej o AED możecie przeczytać tutaj.

Autor

Anna Przybylska

Kobieta wszechstronna – kryminolog, wychowawca, pedagog, ratownik, pracownik socjalny, mama. Na co dzień pracuje w specjalistycznej, zaawansowanej pomocy rodzinom m.st. Warszawy. Niepoprawna optymistka. Miłośniczka minimalizmu i planowania, która twierdzi, że doba ma często więcej, niż 24 godziny. Jej pasją są nowe technologie, pisanie, żeglarstwo, gra na instrumentach, rozwój oraz praca z ludźmi i wspieranie ich w osiąganiu postawionych sobie celów.

Podziel się się wiedzą ze znajomymi

Share on facebook
Facebook
Share on google
Google+
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn

To również może Cię zainteresować:​

Historia defibrylatorów AED – jak to się w ogóle zaczęło…

Historia defibrylatorów AED - jak to się w ogóle zaczęło…

Współcześnie, obecność małych skrzyneczek z defibrylatorami, zamontowanych w miejscach publicznych, jest dla większości osób zjawiskiem powszechnym. Niemal każdy człowiek wie również, do czego AED służy. Nie zawsze jednak tak było. Rozmiar, powszechność dostępu, a nawet przeznaczenie sprzętu zmieniało się na przestrzeni lat.

Od czego wszystko się zaczęło?

Historia defibrylatorów sięga drugiej połowy XVIII wieku, a dokładniej roku 1771, kiedy to włoski fizyk, fizjolog i lekarz, Luigi Galvani, zaobserwował działanie prądu elektrycznego na mięśnie spreparowanych żab. Idea defibrylatora, jako sprzętu służącego do przywracania pracy serca, pojawiła się jednak wiele lat później. Co ciekawe, początkowo wyładowania elektryczne służyły zupełnie przeciwnemu celowi, czyli uśmiercaniu. 

Prąd stosowano na bezpańskich psach, rozwiązując tym samym społeczny problem. Z biegiem czasu odkryto, że zastosowanie różnego natężenia prądu, przynosi różne rezultaty. Dwaj fizjolodzy z uniwersytetu w Genewie, Prevost i Batelli, wykazali, że w zależności od natężenia wstrząsów można wywołać migotanie komór serca lub zatrzymać jego pracę.

Sama metoda defibrylacji została opracowana i przetestowana na psie, przez amerykańskiego inżyniera elektryka Williama Bennetta Kouwenhovena, dopiero w 1930 roku.

Przełomowy moment w historii defibrylacji

Kilkanaście lat później, w 1947 roku, nastąpił przełomowy moment w historii defibrylacji. Amerykański kardiochirurg wypróbował metodę defibrylacji na człowieku, a dokładniej na 14-letnim chłopcu, u którego, podczas operacji, wykryto migotanie komór. Impuls elektryczny został wówczas przepuszczony bezpośrednio przez serce dziecka za pomocą elektrod wewnętrznych. Skuteczność zastosowanej metody zainicjowała dalsze badania nad defibrylacją i opracowaniem sprzętu, który będzie ratował ludzkie życie.

 

Od 110 kg do… kompaktowego AED

Prace nad stworzeniem pierwszego, mobilnego, zewnętrznego defibrylatora rozpoczęto dopiero w 1960 roku. Profesor John Anderson, we współpracy z inżynierami biologicznymi szpitala Royal Victoria, początkowo opracowali urządzenie, które ważyło 110 kg. Skuteczność urządzenia była zadowalająca, jednakże jego waga znacznie utrudniała użytkowanie. Naukowcy podjęli zatem działania, mające na celu stworzenie bardziej kompaktowego i mobilnego sprzętu. 
Z biegiem lat, opracowano systemy, pozwalające na osiągnięcie większej skuteczności działania, przy znacznym zmniejszeniu rozmiaru urządzenia. W 1967 roku powstało urządzenie ważące 44 kg, czyli o ponad połowę mniej, niż pierwszy model AED. Był to ogromny sukces ówczesnej nauki. Kolejno powstał defibrylator o wadze 15 kg, aż w końcu, w 1973 roku, stworzono najlżejszy na świecie model AED, ważący 7,5 kg. Urządzenia zostały również udoskonalone pod wieloma innymi względami. Opracowano monitory, pozwalające na stały wgląd w pracę serca pacjenta oraz możliwość nagrania całego badania. 

 

Defibrylator AED dla wszystkich

Mimo ogromnego postępu technicznego wszystkie powyżej opisane defibrylatory mogły być obsługiwane tylko przez profesjonalne służby medyczne. Kilkanaście lat później, w 1990 roku, rozpoczęto prace nad stworzeniem urządzenia, które będzie mogło być stosowane przez wszystkich, bez względu na posiadaną wiedzę i doświadczenie medyczne. 

Wspomniany już wcześniej Profesor Anderson w 1998 roku założył firmę HeartSine, wraz z którą opracował i w 2001 roku zaoferował światu, pierwszy automatyczny defibrylator zewnętrzny, dostępny dla każdego – Samaritan PAD. Obsługa sprzętu była intuicyjna, dlatego zaczęto montować defibrylatory w przestrzeni publicznej. Wystarczyło nacisnąć jeden przycisk, aby urządzenie instruowało osobę udzielającą pomoc, w jaki sposób ma postępować. Oprócz łatwej obsługi urządzenie cechowało się niewielkimi rozmiarami, przez co było też lekkie i wygodniejsze w obsłudze.

Współcześnie, przenośne defibrylatory AED, są powszechnie dostępne oraz posiadają wiele udoskonaleń w stosunku do swoich pierwowzorów. Waga nowoczesnego defibrylatora nie stanowi już problemu i wynosi przeważnie ok. 2-2,5 kg. Istnieją już również ultralekkie AED, których waga przekracza niewiele powyżej 1 kg. Dodatkowym atutem jest fakt, że współczesne urządzenia same analizują i rozpoznają nieprawidłowy rytm serca. Ponadto, defibrylatory posiadają blokadę uniemożliwiająca wystąpieniu przypadkowego impulsu elektrycznego.

 

AED w Twoim domu i samochodzie

Wiele lat pracy nad produkcją coraz to doskonalszego sprzętu, pozwoliło również na obniżenie kosztów produkcji. Posiadanie prywatnego AED w domu lub w samochodzie nie jest już, jak kiedyś twierdzono, nierealne. Wręcz przeciwnie. Powszechność edukacji w dzisiejszych czasach sprawia, że ludzie stają się coraz bardziej świadomi zagrożeń i możliwości, dlatego coraz częściej decydują się na zakup defibrylatora AED. Takie rozwiązanie szczególnie polecane jest osobom z grup ryzyka, np. zmagającym się z chorobą wieńcową lub po zawale mięśnia sercowego. 

Więcej o AED możecie przeczytać tutaj.

Autor

Anna Przybylska

Kobieta wszechstronna – kryminolog, wychowawca, pedagog, ratownik, pracownik socjalny, mama. Na co dzień pracuje w specjalistycznej, zaawansowanej pomocy rodzinom m.st. Warszawy. Niepoprawna optymistka. Miłośniczka minimalizmu i planowania, która twierdzi, że doba ma często więcej, niż 24 godziny. Jej pasją są nowe technologie, pisanie, żeglarstwo, gra na instrumentach, rozwój oraz praca z ludźmi i wspieranie ich w osiąganiu postawionych sobie celów.

Podziel się się wiedzą ze znajomymi

Share on facebook
Facebook
Share on google
Google+
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn

To również może Cię zainteresować:​

Pierwsza pomoc u piesków

Pierwsza pomoc u psów

Na pewno już bardzo dobrze wiecie, że pierwsza pomoc jest bardzo ważna, a jej zasady powinien znać każdy. W naszym Polskim prawie istnieje również obowiązek udzielenia pierwszej pomocy – w przeciwnym razie grozi nam kara wymierzana przez sąd. A co w przypadku, gdy coś dzieje się z psem? Czy im udziela się pomocy? Czy istnieją jakieś przepisy dotyczące udzielania pierwszej pomocy psiakom? Do kogo się kierować, jak reagować, co robić? Spokojnie – już o wszystkim opowiadamy!   

Przepisy a teoria

Polskie prawo reguluje kilka spraw w ustawie dotyczącej ochrony zdrowia zwierząt. Zgodnie z art. 25 każdy kierowca, który potrącił zwierzę, ma obowiązek udzielenia mu pierwszej pomocy – bez względu, czy jest to zwierzę dzikie, czy udomowione. O konsekwencjach naruszenia przepisu mówi art. 37 ust. 1, który mówi, że nieudzielenie pierwszej pomocy lub ucieczkę z miejsca zdarzenia jest wykroczeniem, za które grozi kara aresztu od 5 do 30 dni lub grzywna od 20 do 5000 złotych. 

Za udzielenie pierwszej pomocy w przypadku potrącenia zwierzęcia uznaje się zabranie go do wybranego przez kierowcę weterynarza. Koszty ponosimy my, ponieważ weterynarz nie ma obowiązku udzielenia pomocy za darmo. Jeżeli jednak lekarz weterynarii odmawia udzielenia pomocy (którą opłacimy), należy poinformować o tym bezzwłocznie policję. 

Trzeba tu podkreślić, że nieumyślne potrącenie zwierzęcia nie ma żadnych konsekwencji dla osoby, która doprowadziła do wypadku. Kara, które są egzekwowane równie pieczołowicie, jak w przypadku nieudzielenia pierwszej pomocy człowiekowi, może ponieść osoba za nieudzielenie pomocy zwierzęciu. 

Potrąconego zwierzęcia nie wolno pozostawić na pastwę losu, uciekając z miejsca zdarzenia – bez względu, czy zwierzę jest dzikiem, czy jest zwierzakiem, za którego ktoś odpowiada np. pies. Często możemy nie znać przyczyny, z powodu której pies się błąka – może być to spowodowane nie tylko nieodpowiedzialnym zachowaniem jego opiekuna, ale może wynikać to działania osób trzecich lub sił wyższych.

Polskie prawo niestety nie przewiduje tego, co należy zrobić w przypadku, gdy pies dusi się, a właściciel nie reaguje, gdy dojdzie u niego do zatrzymania krążenia i zostanie pozostawiony bez opieki, czy gdy złamie łapę i z tego faktu zostanie porzucony. Te zdarzenia nie są wypadkami komunikacyjnymi, a tak samo powinny posiadać swoje przepisy, kary i postępowania, co te komunikacyjne.

Co może się pieskom stać?

Tak jak u ludzi – u zwierząt również może dojść do stanów nagłych, które wymagają natychmiastowej reakcji. Co możemy nazwać stanem nagłym? Na pewno:

  • Niewydolność oddechową
  • Niewydolność krążeniową
  • Utratę przytomności 
  • Silne zatrucie 

Każdy z takich stanów będzie charakteryzował się nietypowym zachowaniem zwierzaka, które na pewno rzuci nam się w oczy. 

 

Pierwsze koty za płoty, czyli rozpoznanie

  • Nic nie jest tak ważne, jak znajomość naszego psiaka – jego zachowań, tego jak wygląda jego dzień, jak się zachowuje, gdy jest zmęczony, senny, głodny, chce się bawić, czy gdy jest przestraszony i spanikowany. Świadomość normalnych stanów u naszego pupila pomoże rozpoznać nam, gdy coś może się dziać. Kiedy zachowanie odstępuje od normy, możemy podejrzewać, że coś jest nie tak.

1. Pierwszą czynnością, którą wykonujemy, aby sprawdzić stan czworonoga, jest ocena perfuzji, czyli badanie błony śluzowej. Najlepiej spojrzeć na dziąsła, jeżeli jednak nie są dostępne, należy spojrzeć na spojówkę oka, napletek lub pochwę. Normalnym stanem będzie różowa, wilgotna błona (u szczeniąt ciemnoróżowa). 

Blada błona śluzowa oznacza zaburzenia oddychania lub anemię. To stan, w którym od razu musimy udać się do weterynarza! Nie możemy czekać ani chwili – każda minuta może zaważyć na życiu naszego psiaka! 

Innymi niepokojącymi kolorami błony śluzowej, które mogą oznaczać stany nagłe u psa, jest:

  • czerwony, ceglasty – sepsa, ból, gorączka, wstrząs, hipotermia
  • żółte – choroby wątroby, choroby odkleszczowe
  • porcelanowe – bardzo słaba perfuzja, silna anemia
  • wykrzepienia na błonie śluzowej – stan zagrożenia życia

2. Kolejnym krokiem będzie sprawdzenie nawrotu kapilarnego poprzez lekkie naciśnięcie na dziąsłach, jednak nie tam, gdzie znajduje się kieł! Jeżeli kolor powraca w przeciągu 1-2 sekund, zawartość jest prawidłowa. Jeżeli powrót następuje w krócej niż sekundę, mamy do czynienia z fazą kompensacyjną wstrząsu. Jeżeli zaś dziąsło wraca do normalności po ponad dwóch sekundach, mamy do czynienia z zaburzeniem perfuzji. 

Trzeba pamiętać, że jeżeli wykonujemy takie badanie u psa, który brał udział w wypadku komunikacyjnym, może być on w szoku i objawy mogą nie pokazać się od razu. Dlatego warto od razu udać się do kliniki weterynaryjnej na obserwację, a nie podejmować się czekania w domu. W razie nagłej potrzeby pomocy zwierzak od razu będzie pod specjalistyczną opieką.

3. Pomiar pulsu wykonujemy tylko w momencie, gdy zwierzę jest przytomne. Nie wykonujemy go u nieprzytomnych psów, ponieważ jeżeli pies traci przytomność, najprawdopodobniej nie ma on już żadnej rezerwy tlenu. Tętno sprawdzamy poprzez położenie wskazującego i środkowego palca na tętnicy udowej, lekko uciskając. Tak jak u człowieka – przytrzymujemy dłoń, z zegarkiem w ręku przez 10 sekund, licząc ilość skurczów tętnicy. Następnie wynik mnożymy przez 6, aby otrzymać wynik pulsu. Prawidłowy puls u psa jest między 60 a 140. Jeżeli tętno psa jest mniejsze niż 60 lub większe niż 160, możemy podejrzewać, że pies jest w stanie zagrożenia.

4. Ocena oddechu. Normą u psów jest 20–40 oddechów na minutę. W przypadku wysiłku oddechowego, czyli niewydolności oddechowej, pies może oddychać z częstotliwością 50 oddechów na minutę. Jeżeli do tego doszło, pamiętaj, aby zachować spokój. Zapewnij zwierzęciu dostęp do świeżego powietrza i obniż jego temperaturę, jeżeli jest za wysoka.

5. Temperatura u psa jest wyższa niż u człowieka. Norma waha się od 37,5 Co do 39 Co w zależności od wielkości i wieku psa. Jedno jest jednak pewne – stanem podgorączkowym możemy nazwać temperaturę 39 Co i wyżej. Wówczas trzeba bezzwłocznie jechać do weterynarza. Temperaturą, która zagraża życiu zwierzaka, jest 42 Co. Może dojść wówczas do uszkodzenia tkanek i śmierci. 

Nigdy nie podawaj psu ludzkich leków przeciwbólowych i zbijających temperaturę – są to substancje szkodliwe, które mogą doprowadzić do śmierci psa. Jeżeli potrzebujesz leków dla psa, udaj się do weterynarza. Dedykowanych leków dla psów nie znajdziesz w aptece.

Temperaturę u psów mierzymy tylko w jeden sposób. Umieszczamy termometr w odbycie i czekamy kilka minut. Niestety termometry bezdotykowe nie sprawdzą się w przypadku pomiaru temperatury u psów.

Akcja resuscytacja

U psów, jak i u ludzi, dochodzi do nagłego zatrzymania krążenia. Tak samo jak u nas – istnieje schemat postępowania, którego powinniśmy się trzymać, gdy dojdzie do utraty przytomności i NZK.

  1. Pies stracił przytomność, co mamy zrobić? Oto kolejność działań:
  2. Kładziemy psa na boku 
  3. Sprawdzamy przytomność i świadomość psa – delikatnie szturchamy, mówimy jego imię
  4. Jeżeli pies nie reaguje – udrożniamy drogi oddechowe i sprawdzamy oddech.
  5. Patrzymy, czy nozdrza się poruszają. Przykładamy policzek do pyszczka, aby wyzuć oddechy.
  6. Obserwujemy również klatkę piersiową, czy się porusza – można położyć delikatnie rękę, aby sprawdzić jej ruch.
  7. Sprawdzamy tętno u psa.
  8. Bardzo ważne – wyjmujemy język psa, sprawdzając, czy nie ma nic w pysku. Bardzo ważny element, który pozwoli nam uniknąć potencjalnego zadławienia się wymiocinami lub resztkami jedzenia, które zwierzę miało w pysku.

Gdy widzimy, że psiak nie oddycha, nie wyczuwamy jego tętna, należy natychmiastowo przystąpić do resuscytacji krążeniowo-oddechowej.

Krok 1: zamykamy pysk psa lub związujemy delikatnie kawałkiem bandaża, aby samodzielnie się nie otwierał. 

Krok 2: wykonujemy 2 wdechy ratownicze.

Krok 3: ułóż ręce i dłonie tak jak podczas RKO u człowieka – ręce prosto i jedna dłoń na drugiej

Krok 4: wykonujemy 30 uciśnięć klatki piersiowej na wysokości 4 i 5 żebra, czyli najszerszym punkcie klatki piersiowej (nie na sercu!).

Krok 5: uciski wykonuj na 1/3 do ½ szerokości klatki piersiowej

Krok 6: uciski wykonuj w tempie 100 – 120 ucisków na minutę 

Krok 7: wykonuj uciski, dopóki pies nie zacznie samodzielnie oddychać i będzie miał równomierne bicie serca.

Gdzie wołać „pomocy”

Może się zdarzyć, że będziemy opadać z sił, a oddech naszego psa nie będzie mógł zostać przywrócony. Niestety – defibrylatora nie możemy w takim momencie użyć. Możemy jednak zadzwonić na numer alarmowy 112. Prawda – nie ma w Polsce karetek dla zwierząt ani żadnego ratownictwa weterynaryjnego na terenie całego kraju. Mogą zdarzyć się miejscowe inicjatywy, jednak nie jest to reguła. Operatorzy numeru alarmowego powinni w jakiś sposób pomóc nam lub pokierować nas, co powinniśmy zrobić. 

Obecnie w fazie przygotowywania jest aplikacja Animal Helper, która ma być zwierzęcym numerem alarmowym na terenie całej polski.

 

Nie czekaj – jedź do weterynarza!

Nasze zwierzaki raczej znamy dość dobrze i szybko możemy zorientować się, kiedy coś jest nie tak. Dlatego pamiętajcie, że jeżeli widzicie, że pies:

  • nie jest zdolny do ruchu, wokalizuje, jest osowiały i ma ból brzucha
  • ma problem z utrzymaniem równowagi i dokładnym wykonywaniem ruchów, zaburzenie koordynacji ruchu, zaburzenia świadomości i reakcji psiaka
  • krwawi lub wypróżnia się krwią, zmiana koloru błony śluzowej
  • pojawił się ciężki kaszel, płytki oddech

od razu kieruj się do weterynarza! Mogą być to oznaki groźnych chorób, o których pies nie jest w stanie Ci powiedzieć w inny sposób niż poprzez swoje zachowanie. Nie każdemu z tych objawów może towarzyszyć dodatkowo: biegunka, wymioty, apatia, utrata apetytu. Są to jednak znaki, których nie powinniśmy ignorować i bez zwłoki udać się do lekarza. Nie ma co czekać – nie tylko dni, ale i godziny czasami potrafią zaważyć o życiu naszego psiaka. Również pamiętajcie, aby stosować się do tego, co powiedział weterynarz – to osoby, które chcą dla Waszego zwierzaka dobrze, mają wiedzę i doświadczenie, które pozwala im na wykonywanie tego zawodu. 

Pieski to cudowne stworzenia, które towarzyszą nam krok w krok. Niesamowite, że pomimo różnic gatunkowych, udało nam się nawiązać taką silną więź. Dbajmy o to, dbajmy o nasze psiaki, bo one codziennie dbają o nas. Pamiętajcie o kilku prostych sprawach i reagujcie od razu, nie czekajcie na później! 

 

Autor

Aleksandra Strzałkowska

Najbardziej gadatliwa osoba, jaką mogliście spotkać to właśnie Strzałka. Studentka andragogiki na Uniwersytecie Warszawskim. Swój wolny czas spędza na tworzeniu i szlifowaniu swoich umiejętności w zakresie fotografii, rysunku, malarstwa i haftu. W social mediach pracuje jako moderator, pilnując przestrzegania netykiety i prywatnie dzieli się swoją artystyczną twórczością.

Podziel się się wiedzą ze znajomymi

Share on facebook
Facebook
Share on google
Google+
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn

To również może Cię zainteresować:​

AED w przestrzeni publicznej – gdzie ich szukać

AED w przestrzeni publicznej – gdzie ich szukać

Ostatnio coraz głośniej mówi się o roli defibrylatorów w urzędach państwowych czy miejscach publicznych. No dobra, ale gdzie i jak je znaleźć? To nie są małe urządzenia, ale do największych też nie należą. Są jakoś oznakowane? Świecą się? A może dzwonią? Jest kilka sposobów na poszukiwanie ich. Chociaż nie są największe, są zauważalne. Mamy kilka informacji, w jaki sposób szukać AED w przestrzeni publicznej.

Na mieście są znaki

Idąc miastem, czasami możemy minąć znak, który mówiłby o lokalizacji AED. Najczęściej znajdują się one na budynkach lub specjalnie zamontowanych półściankach a nad nimi, lub obok nich tabliczki z napisem AED, a czasem nawet instrukcją użycia. W warszawskim metrze można spotkać znaki kierujące w stronę defibrylatora. Warto dodać, że w metrze na każdej stacji znajduje się defibrylator! Więcej o tym możecie przeczytać w tym artykule.

W przestrzeni publicznej defibrylatory AED można coraz częściej znaleźć w instytucjach publicznych takich jak komendy policji czy szkoły. Wiedząc, że taki defibrylator może znajdować się np. w urzędzie, w razie wypadku zawsze możemy podbiec i poprosić o udostępnienie. W końcu do takich celów został zamontowany – aby ratować ludzkie życie!

Defibrylatory można znaleźć w dwóch „opakowaniach”. Jedną z nich jest zielona kapsuła Rotaid. Drugim popularnym miejscem, w którym przechowuje się AED, jest zwykła biała skrzyneczka z przeszklonymi drzwiami.  

Aplikacja od AED

Sieć defibrylatorów w naszym mieście, ale i nie tylko, bo na wycieczce do innego państwa również, możemy sprawdzić a aplikacji Staying Alive. Jest to aplikacja dostępna na Androida oraz iOS, która wskazuje dostępne defibrylatory w naszej najbliższej przestrzeni. 

Aplikacja nie działa wyłącznie w Polsce – funkcjonuje ona m.in. w Hiszpanii, Niemczech, Francji, Wielkiej Brytanii, Brazylii, Stanach Zjednoczonych, a to dopiero początek tej całkiem długiej listy! 

Ponadto aplikacja wciąż się rozwija i codziennie dodawane są nowe defibrylatory na całym świecie. Jednak nie tylko do tego ogranicza się aplikacja – można znaleźć w niej odpowiedzi na najczęściej zadawane pytania na temat AED, znajduje się tam przewodnik po tym, jak wykonywać RKO oraz gdzie wykorzystać AED, automatyczne wykrywanie numerów alarmowych na całym świecie, co jest bardzo pomocne, gdy jesteśmy poza strefą Unii Europejskiej. W aplikacji funkcjonuje również tryb pomocy w wykonywaniu RKO, gdzie mamy realną osobę, która zdalnie przez aplikacje przeprowadza nas przez proces resuscytacji krążeniowo-oddechowej. Sami nawet możemy takim pomocnikiem zostać!

 

Podsumowując

Znalezienie AED na mieście wcale nie jest takie trudne – wystarczy naprawdę dobrze się rozejrzeć. Jeżeli nie możemy dojrzeć nic na naszym horyzoncie, zawsze możemy użyć apki, która pomoże nam znaleźć najbliższy defibrylator!

 

Autor

Aleksandra Strzałkowska

Najbardziej gadatliwa osoba, jaką mogliście spotkać to właśnie Strzałka. Studentka andragogiki na Uniwersytecie Warszawskim. Swój wolny czas spędza na tworzeniu i szlifowaniu swoich umiejętności w zakresie fotografii, rysunku, malarstwa i haftu. W social mediach pracuje jako moderator, pilnując przestrzegania netykiety i prywatnie dzieli się swoją artystyczną twórczością.

Podziel się się wiedzą ze znajomymi

Share on facebook
Facebook
Share on google
Google+
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn

To również może Cię zainteresować:​

Słownik podstawowych skrótów dotyczących resuscytacji krążeniowo-oddechowej

Słownik podstawowych skrótów dotyczących resuscytacji krążeniowo-oddechowej

Nie od dzisiaj wiadomo, że wszelkiego rodzaju skrótowce zawładnęły całym naszym światem, a także codziennością. Używamy ich na potęgę, bo stanowią nie tylko pewnego rodzaju uproszczenie wydawanych przez nas komunikatów głosowych oraz tekstowych, ale i urozmaicenie ich. W szeroko pojętym ratownictwie jest ich całe mnóstwo, zwłaszcza jeśli chodzi o czynności związane z nagłym zatrzymaniem krążenia. Postaramy się przytoczyć Wam te najpopularniejsze oraz te, z którymi będziecie spotykać się najczęściej.

Nie takie trudne, jak się wydaje

Kiedy myślimy sobie o skrótach, bywamy niesamowicie przerażeni. W końcu ich nauka rzadko jest oczywista, a ich jest cały ogrom i to nie tylko w ratowniczym środowisku. Wydaje nam się, że im dłuższy skrót, tym większy problem, bo i łatwiej o rujnującą sens całej wypowiedzi pomyłkę. Wszystko jednak jest kwestią indywidualną i tak naprawdę zależy od naszych osobistych predyspozycji do nauki. Jeśli podejdziemy do tego tematu w miarę na spokojnie i z pozytywnym nastawieniem, momentalnie przekonamy się, że nie taki straszny diabeł, jak go malują. A jakie udzielanie pierwszej pomocy okaże się prostsze, gdy będziemy już bogatsi o tę wiedzę – gwarantujemy!

Naprawdę podstawowe pojęcia

Samych skrótów dotyczących typowo tematu nagłego zatrzymania krążenia nie jest wcale tak dużo i wystarczy znać zaledwie kilka z nich, by biegle porozumiewać się w tej dziedzinie bez większego zdziwienia wymalowanego na twarzy. 

Aby zbytnio nie obciążać Was wiedzą, z której nie mielibyście nawet okazji skorzystać, przedstawimy Wam te najpopularniejsze i najczęściej używane zarówno w rozmowach, jak i ratowniczych oraz pierwszopomocowych publikacjach, a oto one:

 

  • NZK – to nic innego, jak nagłe zatrzymanie krążenia, największa zmora ratowanego, ale i ratującego, 
  • RKO – resuscytacja krążeniowo-oddechowa, czyli zespół czynności ratujących życie, mających za zadanie przywrócenie krążenia oraz oddechu, 
  • AED – automatyczny (zautomatyzowany) defibrylator zewnętrzny
  • PRC – Polska Rada Resuscytacji – nasz krajowy odpowiednik Europejskiej Rady Resuscytacji (ERC),
  • PAD – program Publicznego Dostępu do Defibrylacji
  • SpO2 – oznaczenie poziomu saturacji, czyli wysycenia krwi tlenem, 
  • RR –  ilość oddechów,
  • BP – ciśnienie tętnicze,
  • HR/AS – tętno/akcja serca.
To właśnie z wyżej wymienionymi skrótami możecie spotkać się najczęściej, dlatego warto się z nimi oswoić. 
 

Międzynarodowy język

Posługiwanie się skrótami znalazło swoje ogromne zastosowanie na arenie międzynarodowej m.in. przez swoją uniwersalność i prostotę w przekazie. Takim sposobem wcześniej już wspomniany AED, czyli automatyczny defibrylator zewnętrzny będzie oznaczony wszędzie tymi samymi trzema literami, bez względu na to, gdzie się obecnie znajdujemy. W związku z tym, będąc w Hiszpanii, czy Japonii kiedy użyjemy skrótu “AED”, każdy powinien wiedzieć, o co nam chodzi i momentalnie skojarzyć go z urządzeniem ratującym życie. Podobnie sytuacja wygląda z wcześniej również wspomnianym skrótem „PAD” (Public Access Defibrillation).

Poza granicami naszego kraju kolejnym bardzo popularnym skrótem dotyczącym nagłego zatrzymania krążenia jest „CPR”, czyli najprościej rzecz ujmując anglojęzyczny odpowiednik naszego „RKO”.  

Innymi, bardzo popularnymi skrótami, które znalazły swoje zastosowanie na całym świecie, również w Polsce, są:

– AHA – American Heart Association – Amerykańskie Towarzystwo Kardiologiczne,

– ILCOR – International Liaison Committee on Resuscitation – międzynarodowy komitet mający na celu ujednolicenie zasad udzielania pierwszej pomocy na całym świecie, 

– ERC – European Resuscitation Council –  europejska organizacja zajmująca się opracowywaniem jak najskuteczniejszych i najbardziej praktycznych zasad udzielania pierwszej pomocy oraz zaawansowanych zabiegów reanimacyjnych.

 

Podsumowując

Choć wydaje nam się, że uczenie się skrótów to całkiem błaha i mało istotna sprawa, to jednak warto zwrócić na nie, choć część swojej uwagi, tym bardziej że nie tylko w Polsce, ale i na świecie ujednolicają one wiele istotnych pojęć dotyczących pierwszej pomocy i nie tylko. Jak się okazuje, naprawdę dobrze znać i rozumieć pojęcia, z którymi możemy się spotkać podczas ratowania czyjegoś życia lub zdrowia – to na pewno w wielu momentach może ułatwić nam już bardzo trudne zadanie.

Autor

Karolina Bober

Studentka pielęgniarstwa, entuzjastka szeroko pojętego ratownictwa i pierwszej pomocy. W wolnym czasie wolontariuszka, początkująca Instagramerka mówiąca o ratowaniu ludzkiego życia oraz ratowniczka, która wyjątkowo mocno upodobała sobie zbieranie cennego doświadczenia i wiedzy na wszelkiego rodzaju zabezpieczeniach medycznych. Ogromna miłośniczka zwierząt (przede wszystkim kotów), domowego ogniska, podcastów o tematyce kryminalnej i dobrej muzyki.

Podziel się się wiedzą ze znajomymi

Share on facebook
Facebook
Share on google
Google+
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn

To również może Cię zainteresować:​

Kto może użyć AED?

Kto może użyć AED?

Chociaż odpowiedź na to pytanie wydaje się oczywista, wciąż wiele osób wpisuje tę frazę w wyszukiwarkę Google. Dlaczego? I w końcu kto może użyć tego AED?

Czy osoba używająca AED musi być przeszkolona?

Kurs dotyczący używania defibrylatora oczywiście może być bardzo pomocny i szczerze takie kursy polecamy! Aby użyć AED nie trzeba mieć jednak żadnego przeszkolenia. Udzielić pomocy z zastosowaniem defibrylatora może każdy. Automatyczny Defibrylator Zewnętrzny wydaje jasne polecenia, dzięki czemu jego zastosowanie i udzielenie komuś pomocy staje się proste i dostępne dla każdego. Stosując się do komend głosowych AED, można bez problemu udzielić skutecznej pomocy osobie poszkodowanej.

Zgodnie z art. 3 pkt 7 Ustawy o Państwowym Ratownictwie Medycznym, pierwsza pomoc to zespół czynności podejmowanych w celu ratowania osoby w stanie nagłego zagrożenia zdrowotnego wykonywanych przez osobę znajdującą się w miejscu zdarzenia, w tym również z wykorzystaniem wyrobów medycznych oraz produktów leczniczych, udostępnionych do powszechnego obrotu. AED spełnia powyższe kryteria.

Ponadto należy pamiętać, że udzielenie pierwszej pomocy to obowiązek każdego z nas w myśl art. 162 Kodeksu Karnego:

Kto człowiekowi znajdującemu się w położeniu grożącym bezpośrednim niebezpieczeństwem utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu nie udziela pomocy, mogąc jej udzielić bez narażenia siebie lub innej osoby na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.

Kiedy użyć defibrylatora?

AED trzeba użyć jak najszybciej, jeśli u osoby poszkodowanej serce nie pracuje prawidłowo. W takiej sytuacji z dużym prawdopodobieństwem mogło dojść do nagłego zatrzymania krążenia. Defibrylator za pomocą podłączonych elektrod do klatki piersiowej osoby poszkodowanej przeprowadzi analizę rytmu serca i zadecyduje, czy zalecić dostarczenie impulsu elektrycznego, powodując tym samym restart pracy serca.

 

Dlaczego ludzie boją się użyć AED?

Współcześnie skrzyneczki z automatycznymi defibrylatorami zewnętrznymi AED montowane są w wielu miejscach. Ich ulokowanie jest dobrze przemyślane. Defibrylatory montowane są w powszechnie dostępnych miejscach, aby jak największa grupa osób mogła z nich skorzystać. AED można dostrzec na stacjach metra, dworcach kolejowych, w centrach handlowych, w dużych przedsiębiorstwach, w jednostkach OSP, na osiedlach, a nawet w kościele. Skoro defibrylatory są prawie wszędzie, to dlaczego ludzie mają wątpliwości czy mogą je stosować?

 

1. Bezpieczeństwo — skoro działanie defibrylatora polega na zastosowaniu prądu, czy jest to bezpieczne dla osoby poszkodowanej oraz osoby udzielającej pomocy? Podczas prowadzenia resuscytacji krążeniowo-oddechowej oczywiście dotyka się poszkodowanego. Gdy na jego ciele jest już zamontowane AED, wówczas to ono „przejmuje dowodzenie”. Słuchajmy komunikatów! Defibrylator przed przeprowadzeniem analizy rytmu serca i wyładowaniem poprosi nas i przypomni, aby nie dotykać poszkodowanego. Osoba udzielająca pomocy powinna również dopilnować, aby nikt z obserwujących nie dotykał osoby poszkodowanej w momencie prowadzenia analizy rytmu serca i w chwili wyładowania.

 

2. Odpowiedzialność finansowa — wiele osób obawia się, że nieuzasadnione wyjęcie defibrylatora z opakowania będzie karane finansowo. Z defibrylatorów korzystajmy mądrze. Wiadomo, że nie będziemy go potrzebować, gdy do opatrzenia mamy skaleczone kolano. Jeśli mamy udzielić pomocy osobie nieprzytomnej, wówczas nie zastanawiajmy się i sięgnijmy po to, co mamy wokół najlepszego, czyli profesjonalny medyczny sprzęt, jakim jest defibrylator. Jako osoby niemedyczne nie możecie mieć pewności, czy jego zastosowanie będzie konieczne. Po podłączeniu defibrylator sam zadecyduje za Was, czy dostarczyć impuls elektryczny, czy nie.

 

3. Zastosowanie wstrząsu elektrycznego — defibrylator samodzielnie przeprowadza badanie i decyduje o konieczności zastosowania wstrząsu elektrycznego. Nie musimy zatem analizować rytmu serca i podejmować tak ważnej decyzji. W przypadku niektórych defibrylatorów możemy być jedynie proszeni o naciśnięcie konkretnego guzika, a to chyba każdy potrafi! Defibrylator dokonuje analizy rytmu serca co dwie minuty i w razie konieczności informuje o konieczności udzielenia kolejnego wstrząsu. Osoba udzielająca pierwszej pomocy w przerwach między defibrylacją powinna wracać do resuscytacji krążeniowo-oddechowej, aż do przyjazdu Państwowego Ratownictwa Medycznego.

 

4. Naklejenie elektrod — teoretycznie kiedyś widziałeś defibrylator i nawet na nim ćwiczyłeś, a i tak nie pamiętasz, w jaki sposób nakleić na ciało poszkodowanego elektrody? Nie martw się. Każdy defibrylator daje dokładne instrukcje głosowe, dotyczące tego, w jaki sposób należy postępować. Dodatkową pomocą są instrukcje obrazkowe na każdej elektrodzie, dzięki którym wszelkie wątpliwości zostają rozwiane. Ważne, aby umieścić elektrody na suchej, czystej i odsłoniętej klatce piersiowej oraz aby naklejane elektrody się nie stykały! Dzięki odstępowi między elektrodami dochodzi do przepływu impulsu elektrycznego w ciało poszkodowanego, przywracając prawidłową akcję serca. Serce człowieka musi być zatem między elektrodami.

Podsumowując

Pamiętajcie! Defibrylatora może użyć KAŻDY! Jego zastosowanie jest bezpieczne i może jedynie pomóc osobie poszkodowanej. W przypadku, gdy defibrylacja nie będzie zalecana, sprzęt po prostu jej nie zaleci.

 

Autor

Anna Przybylska

Kobieta wszechstronna – kryminolog, wychowawca, pedagog, ratownik, pracownik socjalny, mama. Na co dzień pracuje w specjalistycznej, zaawansowanej pomocy rodzinom m.st. Warszawy. Niepoprawna optymistka. Miłośniczka minimalizmu i planowania, która twierdzi, że doba ma często więcej, niż 24 godziny. Jej pasją są nowe technologie, pisanie, żeglarstwo, gra na instrumentach, rozwój oraz praca z ludźmi i wspieranie ich w osiąganiu postawionych sobie celów.

Podziel się się wiedzą ze znajomymi

Share on facebook
Facebook
Share on google
Google+
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn

To również może Cię zainteresować:​

Nagłe zatrzymanie krążenia w sporcie

Nagłe zatrzymanie krążenia w sporcie

Temat bezpieczeństwa, pierwszej pomocy oraz defibrylatorów jest ostatnio na fali przez wydarzenia, które miały miejsce podczas meczu Dania–Finlandia. To straszne, co wydarzyło się na murawie Christianowi Eriksenowi, na szczęście dzięki szybkiej interwencji medycznej oraz obowiązkowej obecności defibrylatora AED, udało się uratować piłkarza. 

Taka sytuacja pokazuje nam, że sportowcy to też ludzie i tak jak każdemu z nas – u nich również może dojść do nagłego zatrzymania krążenia, znanego również jako NZK. Niestety Christian nie był pierwszą osobą, która nie tylko na murawie, ale ogólnie w sporcie doznała tak tragicznego zdarzenia. Dzisiaj powiemy nieco więcej o NZK w sporcie, gdzie mogą czaić się niebezpieczeństwa oraz gdzie powinniśmy zadbać o obecność takich urządzeń jak AED.  

Piłka nożna

Według badań z 2012 roku średni wiek zmarłych piłkarzy wynosił 24,9 lat. Takie informacje wraz z przykrymi słowami „co tydzień musimy wysyłać listy z kondolencjami do którejś z narodowych federacji” przekazał szef FIFA Stepp Blatter na konferencji medycznej FIFA w 2012 roku. Było to zaledwie kilka miesięcy po tragicznym wypadku Fabrice’a Muamby zawodnika Boltonu Wenderers, u którego doszło do zatrzymania krążenia. Muamby przez ponad godzinę znajdował się w stanie śmierci klinicznej. Przeżył wyłącznie dzięki resuscytacji krążeniowo-oddechowej. Na boisku nie było defibrylatora. 

Był to moment, w którym FIFA postanowiła dokładniej przyjrzeć się przypadkom śmierci i zastanowić się, jak zapobiegać takim wypadkom. Średnia długość życia piłkarzy wówczas nie przekraczała trzydziestki, a ilość zmarłych młodych ludzi przerażała. Okazało się, że na 84 przypadki zatrzymania pracy serca, tylko przy 23 dostępny był defibrylator. I to był trop – na stadionach oraz w federacjach brakowało sprzętu, który ratowałby życie i byłby dostępny dla każdego, a jego użycie byłoby możliwe jeszcze przed przyjazdem medyków. 

Szef komitetu medycznego FIFA podkreślił już wtedy na konferencji w 2012 roku, że kluczową rzeczą podczas meczów jest defibrylator, który powinien znajdować się na każdym boisku. Dodatkowo FIFA przekazała narodowym fundacjom fundusze, które sugerowano przeznaczyć na obecność defibrylatorów w każdym klubie sportowym. 

Zaledwie dziewięć lat temu dopiero postanowiono wprowadzić AED jako obowiązkowy przedmiot na wyposażeniu każdego klubu i stadionu. Może wydawać się, że to nie aż tak dawno i dzięki zmianom w obowiązkowych badaniach dla zawodników, udało się uratować wielu piłkarzy i wydłużyć średnią życia zawodnika. Dziś będąc na jakimkolwiek stadionie, możecie dojrzeć kapsuły lub skrzynki z małymi urządzeniami, które ratują życie!  

Koszykówka

Chociaż popularnym teraz tematem jest EURO 2020 i wydarzenia z nim związane, nie możemy zapomnieć, że są również inne sporty, gdzie sportowcy są narażeni na wszelkiego rodzaju poszkodowania. Jednym z nich jest właśnie koszykówka. Jak dobrze wiemy, koszykarze nie należą do najniższych osób a wręcz przeciwnie. Często ich wzrost dochodzi, a nawet przekracza dwa metry. Jak dla człowieka jest to niesamowity wynik, który wiąże się również ze swoimi nieprzyjemnościami. 

Wysocy ludzie są o wiele bardziej narażeni na łamliwość kości, która spowodowana jest często niewystarczającą ilością materiału budowlanego kości względem potrzeb ogromnego organizmu. Jednak z dużym organizmem nie idzie wyłącznie duża łamliwość kości, ale również przerost naszej głównej pompy – serca. Koszykarze są narażeni równie wysoko na nagłe zatrzymanie krążenia (o ile nie wyżej) jak piłkarze. 

Wymogi dotyczące obowiązkowego posiadania AED nie obowiązują jeszcze we wszystkich klubach koszykarskich, czy szkołach sportowych. Brak przepisu nie oznacza jednak, że nie trzeba zamartwiać się o kupno AED – wręcz przeciwnie! Ogólnodostępny defibrylator w klubach czy na boiskach zwiększa nie tylko bezpieczeństwo, ale przede wszystkim szansę na uratowanie człowieka! Nigdy nie wiemy, co się może wydarzyć.

 

Siłownia

Siłownie są przestrzenią dla każdego, kto chciałby sobie poćwiczyć lub dla osób, które przygotowują się do amatorskich lub profesjonalnych zawodów. Choć zabrzmi to brutalnie – jest to miejsce do ogromnej ilości wypadków. Nie tylko wypadków, w których dojść może do przytrzaśnięcia ręki, stopy czy całego ciała sztangą, ale również do wypadków, w których nasze serce może powiedzieć nam „to by było na tyle, więcej nie dam rady” i zatrzymać się. 

Zacznijmy może od tego, dlaczego osoby na siłowni są bardzo narażone na NZK. Tak jak wspominałam wyżej, siłownia jest ogólnodostępnym miejscem, gdzie może przyjść każdy. Każdy, kto tam przychodzi, nie musi mieć przebadanego organizmu pod kątem wysiłku fizycznego, jak zawodowi sportowcy. Powiedzmy sobie też szczerze – kto z nas kiedyś nie myślał „dam radę więcej” i okazywało się, że jednak nie dawał? Wiele osób ćwiczących na siłowni, niemających szczególnej wiedzy na temat poprawnego ćwiczenia, mierzą siły na zamiary, czy to poprzez zbyt długie i intensywne ćwiczenie, wybierania zbyt ciężkich ćwiczeń, czy zbyt dużego obciążenia. Takie podejście może doprowadzić np. do przepukliny, pęknięcia mięśnia w kończynie górnej lub dolnej, ale również do nagłego zatrzymania krążenia. 

Poznanie własnego ciała i swoich granic jest podstawą ćwiczenia nie tylko na siłowni, ale w ogóle. Nieumiejętne i nieodpowiednie ćwiczenie może doprowadzić do wielu kontuzji, które mogą skończyć się tragicznie dla nas, ale również może spowodować zatrzymanie krążenia, na które można zaradzić masażem serca i defibrylatorem. Dlatego tak ważną rzeczą jest AED na siłowniach. Niestety nie funkcjonują przepisy, które nakazywałyby na posiadanie punktu pierwszej pomocy, defibrylatora, czy chociaż jednej przeszkolonej z zakresu pierwszej pomocy osoby, która byłaby na posterunku i umiała udzielić pierwszej pomocy. Brak przepisów nie świadczy jednak, że nie można zadbać samodzielnie o bezpieczeństwo na siłowni! Zakup jednego defibrylatora na średniej wielkości siłownię, który znajdowałby się przy recepcji lub dezynfekcji i ręcznikach papierowych, jest zwiększeniem szans na przeżycie każdej osoby, u której wystąpiłoby nagłe zatrzymanie krążenia. 

 

Kluby sportowe

Jak już zdążyliśmy ustalić – sport potrafi być przewrotny i zaskakujący. Z każdym wysiłkiem fizycznym może iść niebezpieczeństwo, w szczególności w sporcie wyczynowym. Tym bardziej na naszej liście, gdzie powinniśmy zadbać o obecność defibrylatora, nie mogło zabraknąć wszelkiego rodzaju klubów sportowych. To obowiązkowa pozycja na liście miejsc, w których powinno znajdować się AED. Dlaczego? Przechodząc z trybu amatorskiego w zawodowych nasz organizm może czuć, że to wyzwanie jest dla niego zbyt wielkie i może dojść do zatrzymania krążenia. Dodatkowo mając do czynienia z osobami, które nie przeszły jeszcze badań kardiologicznych, możemy nie mieć pewności, czy nie są oni narażeni na zawał mięśnia sercowego, migotanie przedsionków czy innych problemów. Czemu więc zatem ryzykować czyimś życiem, gdy możemy być pewni, że w razie wypadku, zawsze pod ręką będzie sprzęt ratujący życie!

Tak jak w życiu i w sporcie może niespodziewanie dojść do nagłego zatrzymania krążenia, co pokazały nam przede wszystkim wydarzenia z meczu Dania–Finlandia. Jednak nie tylko na murawie może dojść do tragicznego zdarzenia – mogą mieć one miejsce wszędzie. Aby czuć się pewnie i bezpiecznie, warto zaopatrzyć się w jedno niewielkie urządzenie, banalnie proste w obsłudze – w defibrylator zewnętrzny.

 

Autor

Aleksandra Strzałkowska

Najbardziej gadatliwa osoba, jaką mogliście spotkać to właśnie Strzałka. Studentka andragogiki na Uniwersytecie Warszawskim. Swój wolny czas spędza na tworzeniu i szlifowaniu swoich umiejętności w zakresie fotografii, rysunku, malarstwa i haftu. W social mediach pracuje jako moderator, pilnując przestrzegania netykiety i prywatnie dzieli się swoją artystyczną twórczością.

Podziel się się wiedzą ze znajomymi

Share on facebook
Facebook
Share on google
Google+
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn

To również może Cię zainteresować:​

Czym jest oddech agonalny i jak go rozpoznać?

Czym jest oddech agonalny i jak go rozpoznać?

W niemalże każdym schemacie resuscytacji krążeniowo-oddechowej tuż po udrożnieniu dróg oddechowych i sprawdzeniu oddechu musimy podjąć zero-jedynkową decyzję: nasz poszkodowany oddycha czy nie? Zdarza się, że w całkowicie nieumyślny sposób już na tym etapie popełniamy błąd i nie prawidłowo przebiegający oddech podpinamy pod ten właściwy, tym samym rezygnując z resuscytacji. Czym jest oddech agonalny i jak wygląda oraz dlaczego tak łatwo go pomylić z prawidłowym? Spieszymy z odpowiedzią! 

Definicja oddechu agonalnego

Oddechem agonalnym nazywamy nic innego, jak ostatnie tchnienia naszego poszkodowanego, które występują z reguły tuż przed faktycznym zatrzymaniem oddechu, a krótko po nagłym zatrzymaniu krążenia. Tego typu oddech nazywany jest również gaspingiem (z ang. bez tchu) lub rybim oddechem, z uwagi na ogromne podobieństwo do nabierania powietrza przez rybę, która została wyrzucona na ląd. Oddechy agonalne są zazwyczaj bardzo krótkie, mogą być rzadkie, ciężkie oraz przypominające westchnienia. 

Oddech agonalny stwierdza się nawet w 40% przypadków nagłego zatrzymania krążenia. To dość pesymistyczny wynik, zważywszy na to, że część nieświadomych i  nieprzeszkolonych w tym zakresie osób przy jego wystąpieniu raczej odstąpiłaby od przeprowadzenia resuscytacji krążeniowo-oddechowej, w związku z czym szanse na przeżycie takiego poszkodowanego byłyby naprawdę nikłe. Jeśli chcesz zobaczyć, jak może wyglądać taki oddech agonalny, kliknij tutaj.

Jak rozpoznać oddech agonalny?

Oddech agonalny, czyli gasping, możemy rozpoznać na podstawie wcześniej wymienionych jego objawów, jednak może okazać się to naprawdę trudne dla kogoś, kto ma do czynienia z tym pierwszy raz. W związku z tym przyjęło się, że jeśli po wcześniejszym udrożnieniu dróg oddechowych, w trakcie sprawdzania u poszkodowanego oddechu przez 10 sekund nie wyczujemy dwóch lub trzech normalnych, prawidłowych wydechów, a tylko jeden i to bardzo słabej jakości – uznajemy, że nie oddycha i przystępujemy do resuscytacji. 

Zdecydowanie lepiej założyć, że rozpoznany przez nas oddech jest nieprawidłowy i rozpocząć RKO, niż całkowicie zlekceważyć problem i odstąpić od tych czynności, tym samym całkowicie odbierając poszkodowanemu szanse na przeżycie. 

Skąd się bierze ten cały oddech agonalny?

Etiologia oddechu agonalnego i jego powstawania jest bardzo prosta i oczywista, choć na pierwszy rzut oka może wydawać się trochę inaczej. W momencie, w którym dochodzi do nagłego zatrzymania krążenia, kiedy serce przestaje pracować i pompować krew, nie wszystkie pozostałe układy od razu przestają jakkolwiek działać. W końcu są jeszcze zaopatrzone w małe rezerwy utlenowanej krwi. Ośrodek oddechowy również całkowicie ustaje dopiero po jakimś czasie. 

Z tego właśnie powodu, nasz organizm, póki jeszcze ma siłę i może, próbuje łapać jakiekolwiek partie powietrza, w którym znajduje się tlen potrzebny do jego funkcjonowania. Gasping jest więc reakcją organizmu na ogromne zapotrzebowanie na tlen, wynikające z zatrzymania akcji serca, które przestało pompować bogatą we wszystkie niezbędne do życia składniki krew. 

Podsumowując

Oddech agonalny jest bardzo mylącym zjawiskiem i w łatwy sposób może wprowadzić kogoś w błąd. Warto więc posiadać podstawową wiedzę w tym zakresie, by móc go rozpoznać i na jego podstawie nie zrezygnować z przeprowadzenia resuscytacji krążeniowo-oddechowej, a wręcz przeciwnie – zacząć uciskać klatkę piersiową i ratować poszkodowanego. 

Autor

Karolina Bober

Studentka pielęgniarstwa, entuzjastka szeroko pojętego ratownictwa i pierwszej pomocy. W wolnym czasie wolontariuszka, początkująca Instagramerka mówiąca o ratowaniu ludzkiego życia oraz ratowniczka, która wyjątkowo mocno upodobała sobie zbieranie cennego doświadczenia i wiedzy na wszelkiego rodzaju zabezpieczeniach medycznych. Ogromna miłośniczka zwierząt (przede wszystkim kotów), domowego ogniska, podcastów o tematyce kryminalnej i dobrej muzyki.

Podziel się się wiedzą ze znajomymi

Share on facebook
Facebook
Share on google
Google+
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn

To również może Cię zainteresować:​

Jak udzielać pomocy osoby głuchej?

Jak udzielać pomocy osobie niesłyszącej i niedosłyszącej?

Codziennie potrafimy mijać wiele ludzi na ulicy. Nie wiemy, kim są, nie wiemy, dokąd zmierzają, nie wiemy, z czym się mogą mierzyć na co dzień. Możemy sobie nie zdawać nawet sprawy, że mijamy osoby głuche. Głuche – nie głuchonieme. Komunikacja z osobami niesłyszącymi i niedosłyszącymi nie jest rzeczom na porządku dziennym, jednak co w przypadku, gdy takiej osobie będziemy musieli udzielić pierwszej pomocy?

Porozmawiamy dzisiaj o tym, jak udzielać pierwszej pomocy takiej osobie i jak wygląda sytuacja, gdy to osoba niesłysząca jest ratownikiem.

Trochę inna kultura

Język, którym się posługujemy to język polski, osoby głuche posługują się Polskim Językiem Migowym, który bardzo różni się od naszego, potocznego. PJM jest językiem żywym, posiada swoją gramatykę, która różni się od języka polskiego. Tak jak w języku mówionym, język migowy zmienia się w zależności od regionu Polski. Chociaż oba języki są naszymi ojczystymi, rozmawiając, można mieć wrażenie, że PJM jest językiem obcym, nowym, którego podstaw trzeba się nauczyć. 

Miganie na pierwszy rzut oka może wydawać się sprawą komplikowaną, jednak dobrze jest nauczyć się kilku zwrotów w PJM, aby pokazać potencjalnej osobie poszkodowanej, że jesteśmy w stanie nawiązać z nią kontakt. Zwroty, które dobrze znać w razie wypadku:

  • Dzień dobry/do widzenia
  • Jak się czujesz?
  • Co się stało?
  • Gdzie cię boli?
  • Dobrze/źle
  • W porządku?
  • Zadzwonić po kogoś?
  • Zadzwonić po pomoc?

Kilka prostych zwrotów, może nam pomóc w nawiązaniu kontaktu, a także pokazać, że podchodzimy do osoby głuchej z szacunkiem i zrozumieniem. Dodatkowymi zwrotami, które można się nauczyć, jest „nie umiem dobrze migać”, „czy możesz napisać, co się dzieje” lub „chcę ci pomóc”.

ABC udzielania pomocy osobie niesłyszącej i niedosłyszącej

Podczas udzielania pierwszej pomocy, dopada nas stres i adrenalina. Niektóre czynności potrafią wypaść nam z głowy, a co dopiero zwroty w języku migowym. Są jednak inne rzeczy, o których trzeba pamiętać przy pomocy osobie niesłyszącej i niedosłyszącej.

Nie bój się zapytać na głos

Jeżeli widzimy, że osoba poszkodowana próbuje migać czy miga, warto zapytać, „czy jesteś niesłyszący”. Wówczas poszkodowany widzi nasze intencje i będzie wiedział, że chcemy udzielić pomocy i łatwiej będzie jej się z nami komunikować. 

Mów!
W obecnej sytuacji pandemicznej ważne jest, aby ściągnąć maseczkę, ponieważ ułatwi to porozumiewanie się z poszkodowanym. Osoby niesłyszące umieją czytać z ruchu warg, co pozwala im nas lepiej zrozumieć. Ważne jest, aby nie przestawać mówić spokojnie, nie krzyczeć, mówić wyraźnie i nie odwracać się plecami do poszkodowanego.  
 
Nawiązuj kontakt wzrokowy
Kontakt wzrokowy jest bardzo ważnym elementem w kulturze osób niesłyszących. Odnosząc się z szacunkiem, powinniśmy pamiętać o utrzymywaniu go. Jego brak jest w kulturze niesłyszących uznawany za brak szacunku. Jednocześnie same osoby niesłyszące mówią, że nawet mało zrozumiały komunikat, wydaje się łatwiejszy do przyjęcia, gdy utrzymywany jest kontakt wzrokowy i mogą widzieć nasze emocje. 
 
Poinformuj dyspozytora pogotowia
Bardzo ważne jest, aby poinformować dystrybutora pogotowia, że poszkodowanym jest osoba niesłysząca. Może pozwolić to na wysłanie ratownika, pielęgniarki lub lekarza, który sam miga, albo dobrze zna PJM. 
 
Aplikacja Alarm112
Jeżeli poszkodowany jest przytomny i posiada aplikacje Alarm 112 dla niesłyszących, można z niej skorzystać. Aplikacja ma możliwość komunikowania się z operatorem numeru alarmowego, gdy nie jest możliwe połączenie głosowe. Osoby pobierające aplikacje, muszą się w niej rejestrować, podając imię, nazwisko, pesel oraz numer telefonu i adres mailowy. 
 
Bliski poszkodowanego może pomóc w komunikacji
Równocześnie, jeżeli osoba poszkodowana jest przytomna i wyraża zgodę, można zadzwonić po bliską osobę, która zarówno mówi, jak i miga – to może pomóc może nie przy udzielaniu pomocy przedmedycznej, a później w szpitalu, gdzie bariera komunikacyjna może być tak samo duża, jak na ulicy.
 
Choć największym problemem może wydawać się w takiej sytuacji bariera komunikacyjna, należy pamiętać również o zasadach pierwszej pomocy – w końcu ratujemy czyjeś życie! 
 
Niesłyszący i niedosłyszący też udzielają pomocy!
 
Nie możemy zapomnieć, że istnieje również druga strona medalu. Osoby niesłyszące również mogą znaleźć się w sytuacji, w które będą musiały udzielić pierwszej pomocy. Tak jak dla nas – to nie jest łatwa sytuacja, gdy udzielają pomocy osobie słyszącej. Pomimo umiejętności, problem komunikacyjny może nie pozwolić na szybkie zweryfikowanie, gdzie poszkodowanego boli, wybranie numeru alarmowego nie jest tak szybkie, bo choć posiadamy aplikacje i możliwość wysłania SMSa na numer 112, odpowiedź często nie jest tak natychmiastowa, jak w przypadku rozmowy telefonicznej. Również prośba o pomoc kogoś z przechodniów, nie będzie taka natychmiastowa, głównie ze względu na brak płynnej komunikacji.  
 
Tak jak wspominałam wcześniej, Polski Język Migowy różni się od języka mówionego. Ma on swoje zasady, ma on swoją gramatykę. PJM przełożony dosłownie na język polski, będzie znacznie się różnił od naszego języka. To samo działa w druga stronę – to co my piszemy, jest zbyt skomplikowane dla osób posługujących się językiem migowym, a w efekcie są to rzeczy nieczytelne. Dobrą praktyką przy komunikacji z osobą niesłyszącą, jeżeli nie umiemy migać, jest pisanie prostych zdań, ale również wyrozumiałość na to, co osoba niesłysząca może napisać nam – niektóre zdania mogą wydawać się niekompletne, ale nie jest to zamiar osoby głuchej a po prostu język, którym się posługuje. 
 
Poza umiejętnościami przy udzielaniu pierwszej pomocy osobie niesłyszącej ważna jest empatia i zrozumienie. Nie jest to sytuacja komfortowa dla jednej, jak i drugiej strony. Brak znajomości języka, którym posługuje się druga osoba i obca kultura, mogą wprowadzić nas jak i osoby głuche w dyskomfort. Dobrze jest zapoznać się z podstawowymi zwrotami w języku migowym czy zaczerpnąć kultury osób głuchych. I przede wszystkim – pomagajmy, bo to łatwe!
 

Autor

Aleksandra Strzałkowska

Najbardziej gadatliwa osoba, jaką mogliście spotkać to właśnie Strzałka. Studentka andragogiki na Uniwersytecie Warszawskim. Swój wolny czas spędza na tworzeniu i szlifowaniu swoich umiejętności w zakresie fotografii, rysunku, malarstwa i haftu. W social mediach pracuje jako moderator, pilnując przestrzegania netykiety i prywatnie dzieli się swoją artystyczną twórczością.

Podziel się się wiedzą ze znajomymi

Share on facebook
Facebook
Share on google
Google+
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn

To również może Cię zainteresować:​

Defibrylatory w Straży Pożarnej

Defibrylatory w Straży Pożarnej

Automatyczny Defibrylator Zewnętrzny AED to podstawowy sprzęt ratujący życie i bez wątpienia powinien znajdować się w każdej jednostce Straży Pożarnej, jak również w każdym samochodzie strażackim. Posiadanie AED dotyczy zarówno Państwowej Straży Pożarnej, jak i Ochotniczej Straży Pożarnej.

AED w OSP — pomoc dla mieszkańców

Choć założenie jest takie, że każda jednostka straży pożarnej powinna posiadać na stanie Automatyczny Defibrylator Zewnętrzny, w praktyce wygląda to niestety inaczej. Coraz więcej jednostek Ochotniczych Straży Pożarnych na szczęście ma AED, jednak wciąż wiele jest takich, które nie posiadają tego przywileju, jakim jest możliwość używania sprzętu ratującego ludzkie życie. Tendencja jest jednak wzrostowa i z roku na rok coraz mniej jest pustych miejsc na mapie defibrylatorów w Polsce, co nas ogromnie cieszy! Oznacza to bowiem, że nawet w małych miejscowościach, znacznie oddalonych od szpitali, istnieje możliwość skorzystania z profesjonalnego sprzętu do ratowania ludzkiego życia. 

Lokalizacja AED jest kluczowa. Sprzęt powinien znajdować się tam, gdzie skorzystać z niego będzie mogła jak największa grupa osób. Znaczna odległość od szpitali zmniejsza szansę na szybkie otrzymanie pierwszej pomocy przedmedycznej, dlatego AED udostępniane mieszkańcom przez Ochotnicze Straże Pożarne może przyczynić się do poprawy bezpieczeństwa i uratowania czyjegoś życia.

AED w remizie

Remiza w większości miejscowości stanowi centralny punkt. Każdy mieszkaniec danej miejscowości wie, gdzie znajduje się kościół, apteka, sklep czy właśnie Ochotnicza Straż Pożarna. W remizach odbywają się różnego rodzaju uroczystości i spotkania, dzięki czemu w okolicy jednostki OSP często jest dużo ludzi. Umieszczenie powszechnie dostępnego defibrylatora dla mieszkańców w takim punkcie jest najlepszym rozwiązaniem z możliwych. W razie konieczności udzielenia poszkodowanemu pierwszej pomocy każdy mieszkaniec będzie wiedział gdzie się udać, aby wziąć AED. Jest to idealne miejsce na umieszczenie ogólnodostępnego defibrylatora. Każdy będzie mógł z niego skorzystać i uratować czyjeś życie. Bez względu na porę dnia i nocy.

 

Strażacy znają się na pierwszej pomocy!

Warto podkreślić, że zarówno jednostki Ochotniczej Straży Pożarnej, jak i Państwowej Straży Pożarnej należą do KSRG, czyli Krajowego Systemu Ratowniczo-Gaśniczego. Wszyscy strażacy szkolą się w zakresie KPP — Kwalifikowanej Pierwszej Pomocy, dzięki czemu mogą świadczyć profesjonalną pomoc medyczną podczas akcji. Wiele jednostek organizuje również kursy udzielania pierwszej pomocy przedmedycznej dla mieszkańców oraz uczą ich, w jaki sposób korzystać z Automatycznego Defibrylatora Zewnętrznego. To bardzo ważne, aby miejscowi nie bali się sięgnąć po sprzęt, dzięki któremu będą mogli uratować swoich najbliższych.

AED w wozie strażackim

W standardzie wyposażenia każdego możliwego rodzaju samochodu strażackiego możemy odczytać powinność zamieszczenia w jego wnętrzu Automatycznego Defibrylatora Zewnętrznego. We wszystkich formacjach sprzęt powinien być ujednolicony. Ochotnicze Straże Pożarne dbają o bezpieczeństwo społeczności lokalnych danej miejscowości, gminy, a nawet powiatu. To właśnie OSP najczęściej dojeżdża jako pierwsze w miejsce zdarzenia, ponieważ jest najbliżej ludzi. To właśnie głównie z tego powodu każdy wóz strażacki posiadany przez jednostkę powinien być wyposażony w Automatyczny Defibrylator Zewnętrzny, aby po przyjeździe na miejsce akcji można było w razie konieczności od razu przeprowadzić defibrylację.  

 

Jaki defibrylator w remizie i wozie strażacki?

Najczęściej wybieranym defibrylatorem przez OSP jest półautomatyczny defibrylator Philips FRx, który wyróżnia się wytrzymałą konstrukcją i niewielką wagą. Jest niezawodny i bardzo prosty w obsłudze, a przez to idealny do zamieszczenia w przestrzeni publicznej. Do defibrylatora zostały stworzone specjalnie zabezpieczające, wodoodporne i odporne na wszelkiego rodzaju zgniecenia i uderzenia Walizki Peli, które gwarantują bezpieczne transportowanie sprzętu w każdych warunkach. 

Finansowanie AED w Straży Pożarnej

W związku z tym, jak już zostało wcześniej wspomniane, posiadanie AED jest obecnie zapisane w standardach każdego samochodu strażackiego, zakup ten powinno się uwzględnić w budżecie danej jednostki. Jeśli jest on niewystarczający, trzeba zastanowić się nad inną formą finansowania. Koszt AED nie jest jednak współcześnie na tyle wysoki, aby jego zakup był niemożliwy. Jedną z możliwości jest kupno AED przez mieszkańców w ramach inicjatywy sąsiedzkiej. Innym sposobem może być skorzystanie z portali takich jak zrzutka.pl czy wspieram.to. Istnieje również możliwość sfinansowania defibrylatora w ramach inicjatywy budżetu obywatelskiego. Więcej o tym, jak kupić AED, gdy brakuje pieniędzy, przeczytacie na stronie projekt.aed lub w artykule 5 sposobów na sfinansowanie zakupu AED, gdzie podajemy konkretne sposoby. Zajrzyjcie tam i zapoznajcie się z nimi!

Więcej o AED możecie przeczytać tutaj.

Autor

Anna Przybylska

Kobieta wszechstronna – kryminolog, wychowawca, pedagog, ratownik, pracownik socjalny, mama. Na co dzień pracuje w specjalistycznej, zaawansowanej pomocy rodzinom m.st. Warszawy. Niepoprawna optymistka. Miłośniczka minimalizmu i planowania, która twierdzi, że doba ma często więcej, niż 24 godziny. Jej pasją są nowe technologie, pisanie, żeglarstwo, gra na instrumentach, rozwój oraz praca z ludźmi i wspieranie ich w osiąganiu postawionych sobie celów.

Podziel się się wiedzą ze znajomymi

Share on facebook
Facebook
Share on google
Google+
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn

To również może Cię zainteresować:​

Dołącz do programu

Pobierz przykładowy wniosek

Wypełnij dane a otrzymasz dodatkowo poradnik